odchudzicsie
Moje marzenie o kampanii wyborczej:
-startuje 3-5 kandydatów: PO, PiS, SLD, PSL
-przy tak małej liczbie kandydatów najrozsądniejsze są debaty tematyczne (ochrona zdrowia, edukacja, energetyka, informatyzacja itp.) Wcześniej niemożliwe były takie debaty, bo było kilkunastu kandydatów. I nie mówcie, że to nie w kompetencjach prezydenta, bo prezydent Kaczyński pokazał, że prezydent ma istotny wpływ.
W mediach kampania, że najlepszym oddaniem hołdu zmarłym w katastrofie: prezydentowi, wicemarszałkom, posłom, dowództwu wojska, jest udział w wyborach. Tak aby frekwencja jak największa.
Politycy stosują merytoryczne argumenty, a nie wyzwiska czy inne wycieczki personalne w stylu: "małpy z brzytwą", "dziadek z wermachtu", "prezydent półżywy", "alkoholik" itp.
Własne zdanie własnym zdaniem, ale fakty pozostają faktami. Z całym szacunkiem, Twoje obawy są irracjonalne i wynikają z niewiedzy, ignorancji oraz pokutujących w polskim społeczeństwie mitów, rozsiewanych przez amerykańskie filmy klasy B oraz oszołomów z Greenpeace i podobnych organizacji. Szanse na katastrofę są minimalne, a elektrownia sama w sobie w żaden sposób nie oddziałuje negatywnie na otoczenie â bo niby jak? Przecież budynek sam w sobie nie jest promieniotwórczy, a odpadów nie wyrzuca się byle gdzie.
Prawda jest taka, że przy prawidłowym składowaniu odpadów elektrownia jądrowa jest znacznie bardziej przyjazna środowisku od elektrowni wiatrowej, wodnej czy słonecznej o równej mocy, że o konwencjonalnej elektrowni cieplnej nie wspomnę. Nie emituje szkodliwych gazów i pyłów ani nie niszczy ekosystemów â czegóż chcieć więcej? Owszem, mogilniki są problemem, lecz nawet biorąc je pod uwagę, energetyka jądrowa pozostaje najbardziej skondensowanym źródłem energii wykorzystywanym przez człowieka.
Aha, o "możliwości i zdolność naszych rodaków" nie masz co się martwić â elektrownia jądrowa to nie elektrownia węglowa, w której bywają zatrudniani złodzieje i osoby bez wykształcenia. Wymogi w tej pierwszej są bardzo wysokie â przygotowanie odpowiedniej kadry trwa lata, a pracownicy podlegają ścisłej selekcji. Zresztą, nawet pojedynczy wariat, partacz, idiota lub terrorysta w załodze niewiele może zdziałać â jak już wspominałem, elektrownie jądrowe to cuda bezpieczeństwa i nieźle by się trzeba było napocić, by doprowadzić do katastrofy.
Pozdrawiam serdecznie.
A.
Zgadzam się co do tezy, że elektrownie atomowe mogą być naszym wybaweniem, bo jeśli nie ójdziemy w tym kierunku to albo dostaniemy w końcu takie kary za emisję CO2 do atmosfery, że odechce nam się tego węgla raz na zawsze albo - co jest IMHO bardzo rawdopodobne - także w sferze energetyki uzależnimy się od innych aństw.
Wracając do Czarnobyla, rzyczyną tej katastrofy był czynnik ludzki, źle rzeszkolona kadra. Ale tak to bywa kiedy na wszystkie owazniejsze stanowiska sadza się ciotkę wuja stryja żony. Awarie się zdarzają, normalna rzecz, z tym, że reakcja ersonelu była zbyt ospała żeby zapanować nad sytuacją.
A olski Greenpeace czyni roblemy z niczego. Rozumiem lasy tropikalne, rozumiem efekt cieplarniany ale czasem trzeba wybrać mniejsze zło. U nas to wygląda tak jakby zieloni chcieli żeby wszystko zostało tak jak jest
Warto zwrócić uwagę na jedną rzecz. Na źródło energii. Elektrownia w Bełchatowie, jedna z kilku największych na świecie elektrowni cieplnych (chyba druga) emituje CO2 w ilościach liczonych w milionach ton. Do tego dochodzą SO2, SO3, NO2, i tysiące hektarów księżycowego krajobrazu odkrywki. Niewielkiej mocy elektrociepłownia Łęg w Krakowie w sezonie grzewczym zużywa 2000t węgla w ciągu 8 godzin. Jeżeli chcemy sensownie ograniczyć emisję dwutlenku węgla z przemysłu i energetyki, to takie twory nie mają racji bytu. Zresztą w 2038 w Bełchatowie (Białym Ługu) skończy się złoże. Jedynym ratunkiem dla Polski wydaje się być inne źródło energii. Jakie ? Elektrownie wiatrowe nie pokryją naszego zapotrzebowania. Trzeba je budować, ale będzie to kilka, może kilkanaście %. Elektrownie wodne to na ogół katastrofa dla ekosystemu rzecznego. Zostaje nam energia jądrowa. Wprawdzie powstaje tu szereg izotopów długo- i krótkożyciowych które trzeba poddawać kosztownej obróbce i składować, ale coś za coś.Obecnie istnieją sensowne metody unieszkodliwiania odpadów, przy innych standardach niż w sowieckim kombinacie "Majak" który zapewnił piekło tysiącom ludzi i doszczętnie zniszczył ekosystem. Sama elektrownia jest dosyć bezpieczna, poza wypadkiem w Three Mile Island nie było większego wypadku z ciśnieniowym reaktorem wodnym (Nie mówimy tu o cudach pokroju radzieckich reaktorów RBMK-1000). Być może doczekamy się kiedyś w polsce elektrowni jądrowej, ale niestety obawiam się że nie w najbliższych latach.
" />
">Coraz bradziej utwierdzam sie w przekonaniu, ze na lotnisku w Niedzwiadzie ktos chce zrobic niezly biznes. Niektore argumenty sa poprostu smieszne. Nie chce tutaj rzucac jakis oskarzen, ale moim zdaniem mozna zlokalizowac lotnisko znacznie blizej niz Niedzwiada.
Leszek MćâŒcik, pilot PLL LOT, zawodnik
LataÄÂ
âÂÂem w Radawcu i w ÄÂ
ąwidniku. Zawsze czuÄÂ
âÂÂem sićâÂË bezpieczniej na tym pierwszym lotnisku. W ÄÂ
ąwidniku zaraz po starcie byÄÂ
âÂÂem nad miastem.
SÄÂ
âÂÂawomir WÄÂ
âÂÂasiuk , pilot Eurolotu i zawodnik
Mam wćâŒtpliwoÄÂ
âÂĹźci, czy (ÄÂ
ąwidnik) byÄÂ
âÂÂby lotniskiem bezpiecznym. Zbyt duÄÂ
Ăźo przeszkÄÂĂłd: zabudowa miejska, zakÄÂ
âÂÂad WSK, linie energetyczne Ursusa
(...)
Nie jestem pilotem, ale taki teksty troche mnie dziwia.Np w Poznaniu podejscie na lotnisko ÄÂ
ĂÂawica przebiega centralnie przez srodek miasta. Nikt z tego powodu nie narzeka. Wysokich budynkow tez tam nie brak. Zreszta to nie jedyny przyklad.
Generalnie usytuowanie lotniska to ciezki orzech dla rzadzacych. Osobiscie uwazam ze oba projekty bardzo odbiegaja od idealu.
W Lodzi jest dokladnie tak samo, a lotnisko napewno nie jest 15 km od centrum. Ale podchodzac tam do ladowania i samo juz ladowanie... Katastrofa... Jest strasznie! I niebezpiecznie... Szczerze mowiac nie wiem ktorego lotniska jestem blizej... Pewnie tego ktoro bedzie szybciej Za Niedzwiada przemawia zdecydowanie rozsadek i wieksze mozliwosci, za Swidnikiem odleglosc i chyba czas realizacji... Jednak wole poczekac rok dluzej ale nie srac sie przy ladowaniu tak jak w Lodzi Pozdro
Witam. Z tego co wiem, tam w Konstantynowie i okolicach promieniowanie em. z masztu nie byłoby szkodliwe gdyby nie problem tzw. anten wtórnych. To znaczy wszystkich metalowych przedmiotów np. płotów, dachów pokrytych blachą itp.Były plany przy okazji sprawy związanej z odbudową masztu, aby w drugiej a zwłaszcza w trzeciej strefie ochronnej tzn. tam gdzie były juz tereny zamieszkałe, wymienić wszystki te elementy które pochłaniały energię z masztu, a tym samym, same były antenami, na wykonane z innych materiałów np. z pcv.Ale nic z tego nie wyszło. Gdyby maszt stał do dzisiaj, to napewno były by jakieś modyfikacje, aby mógł nadawać z mocą 2000kW.A nowy maszt gdyby został odbudowany na miejscu starego, miał juz mieć inne rozwiązania techniczne do tego stopnia ze jego promieniowanie mogło by być ograniczone szkodliwiścią tylko do 1 strefy tzn. terenu radiostacji.Ale niestety okoliczni mieszkańcy podburzani przez róznego rodzaju mędrców, specjalistów od tzw. ekologii nie uwierzyli w takie rozwiązania.
Błędem było od samego początku zlokalizowanie tak duzej stacji nadawczej blisko skupisk ludzkich, co po latach się zemściło tym ze nie mamy masztu w Konstantynowie.Mostostal Zabrze był zdecydowany juz na drugi dzień po katastrofie postawić nowy maszt w ramach rekompensaty za zniszczenie przez pracowników tej firmy '' starego '' masztu.
Szkoda ze na tym forum nie prowadzi dyskusji z nami nikt taki kto był związany zawodowo ze stacją w Konstantynowie.Mógłby w ten sposób wnieść do sprawy coś nowego, interesującego.
Osobiście nie mam pojęcia, co obecnie robi 2 kierownik ośrodka nadawczego w Konstantynowie p. inż. Zygmunt Grzelak.Wiem ze mieszka w Warszawie.Pierwszym kierownikiem radiostacji był p. mgr. inż. Andrzej Wojciechowski który pracował w Konstantynowie 10 lat.W ramach wymiany pracowników z powodu szkodliwości pracy przy nadajnikach skierowany został do innej pracy wraz z innymi ludżmi z pierwszej ekipy obsługi radiostacji. Serdecznie pozdrawiam. 8)
Jeśli gęstość Wszechświata jest równa dokładnie wartości krytycznej oddzielającej te dwie drogi od siebie to szybkość ekspansji Wszechświata będzie spadać do zera, lecz Wszechświat nigdy się nie skurczy. Jeśli jednak ilość materii jest różna od gęstości krytycznej (różnica według pomiarów musi być mała, ale wydaje się, że powinna istnieć), to pozostają jeszcze dwie inne koncepcje ewolucji Wszechświata:
* Wielki Chłód - jeśli ilość materii jest zbyt mała, by siły grawitacyjne mogły powstrzymać ekspansję lub (co sugerują najnowsze badania) przewagę zyska ciemna materia. Wszechświat będzie w takiej sytuacji rozszerzać się wiecznie a jego temperatura spadać.
* Wielki Kres - jeśli ilość materii jest na tyle duża, by powstrzymać ekspansję i następnie pod wpływem sił grawitacyjnych dojdzie do zapadnięcia się wszechświata i odwrócenia wszystkich etapów dotychczasowej jego ewolucji, aż do momentu, gdy wszystkie siły władające kosmosem będą znów połączone w jedną wielkość a materia i energia będą stanowić jedność Temperatura będzie wzrastać wraz ze wzrostem gęstości - powrót do osobliwości.
Wg jeszcze innej koncepcji, koniec znanego ludziom świata może nastąpić wraz z uwolnieniem energii próżni. Wiele obserwacji wskazuje, że nasz Wszechświat posiada niezerową energię próżni. Jeżeli istnieje stan próżni o niższej energii, to Wszechświat jest w stanie próżni fałszywej i może dojść do tunelowania do niższego stanu. Będzie się to wiązać ze zmianą niektórych "stałych" fizycznych, np. mas wielu cząstek. Nastąpi też koniec takiego Wszechświata, jaki znamy, ponieważ np. atomy mogą stać się nietrwałe.
Ludzie, zwykle powierzchownie znający naukę, obawiają się, że koniec świata może nastąpić w wyniku zderzenia o zbyt dużej energii w akceleratorze. Obawiają się też, że może powstać czarna dziura lub dziwadełko, które pochłoną Ziemię. Jednak nawet największe planowane dziś akceleratory nie osiągają energii spotykanych w promieniowaniu kosmicznym, więc taka katastrofa najprawdopodobniej zaszłaby już, gdyby była możliwa.
Innym zdarzeniem kończącym świat może być również zderzenie asteroidy lub innego ciała niebieskiego z Ziemią, które w skali Torino uzyska 10 punktów. Dotychczas tylko trzy obiekty uzyskały powyżej 0 punktów. Najwięcej - 4 punkty przez pewien czas przypisywano asteroidzie Apophis, która miała mijać Ziemię w 2029. Kolejnym terminem ewentualnego zagrożenia miał być rok 2036. Obecnie komecie nadano z powrotem 1 w skali Torino (prawdopodobieństwo zderzenia z Ziemią bliskie zeru).
Niektórzy podzielają też obawy, że świat pochłonie szara maź – rój samoreplikujących się nanomaszyn.