odchudzicsie
Urodzinowa kartka
Dziewczyny czy znacie adresy polskich stron z których mogłabym pobrać kartkę
z urodzinowymi życzeniami czy wierszykami? Musze wysłać komuś, kogo lubię a
stosunkowo mało znam.Z góry dzięki.
Co do tej nieszczęsnej Anety K - bardzo nie lubię w tej sprawie zajmować głosu.
Pewnie masz rację, ale ja widziałam zbyt dużo kobiet niezaradnych, idących na
łatwiznę. Zresztą, tu nie chodzi o Anetę K, tylko o to, że System stworzył
możliwość Stasiowi Ł. molestować kobiety za pieniądze podatników.
I żeby było jasne: gdyby on sobie uprawiał swoje romanase w swojej prywatnej
firmie, za swoje własne pieniądze - proszę uprzejmie - to sprawa jego i
molestowanych pań - zawsze mogą zgłosić sprawę w odpowiedniej placówce.
Ale złości mnie to, że te durne typy są właściwie całkowicie bezkarne z moich
podatków.
Co do Twojej teściowej, dom opieki, to pierwsze, co mi się napisało, ale
wymazałam z obawy, że mnie tu zlinczują: jest parę wyznawczyń teorii o Matce
Teresie - najczęściej, jak ten problem dotyczy innych.
Ludzie uwielbiają, jak ktoś inny zarzyna sobie życie w imię niejasnych
obowiązków, nie mających nic wspólnego z moralnością.
Jestem tego samego zdania i sama jestem gotowa do KAŻDEGO poświęcenia w imię
miłości. W moim przypadku to będzie tylko mój mąż.
Matką nie opiekowałam się, dałam bratu pieniądze na pielęgniarkę i parę razy ją
odwiedziłam, ale nie było to miłe przeżycie.
Matka nawet na łożu śmierci szntażowała mnie emocjonalnie, usiłując zmusić mnie
do obietnicy, że ZAWSZE do końca mojego życia będę się opiekować bratem.
Nie zgodziłam się - a dlaczego?
Matka zawsze mnie wykorzystywała, zwłaszcza finansowo, ja nawet nie liczę tych
pieniędzy, które dałam bratu - bo - były mu potrzebne (na auta, panienki,
dancingi).
Mało znam kobiet, które miały tak piękną biżuterię jak moja matka, a mój
braciszek po jej śmierci nie dał mi nawet kolczyków na pamiątkę.
Szkoda słów, bo się jeszcze wkurzę.
Teraz wogóle sytuacja zrobiła sie durna, bo po śmierci brata (matka ustanowiła
go jedynym spadkobiercą) dziedziczą jego dzieci: jedno z nierozwiązanego
związku małżeńskiego, jedno pozamałżeńskie, a jedno nowonarodzone przez jego
ostatnią, osiemnastoletnią panienkę.
I jest cyrk.
Do mieszkania po bracie wprowadziła się z 14-letnią córką bratowa (nie zdążyli
się rozwieść, bo brat złośliwie nie chciał jej dać rozwodu! choć sam złożył
pozew - więc właściwie sąd nie bardzo wie, co z tym fantem zrobić).
Pozamałżeński syn (brat zawsze zaprzeczał, że jest jego ojcem, chłopak nie nosi
nawet jego nazwiska) dochodzi swoich praw - ma 23 lata. No i pojawiła się
panienka z dzieckiem - ale czyim? - i też z roszczeniami do spadku.
Jestem jedyną najbliższą żyjącą krewną i mogłabym podpisać decyzję o ekshumacji
w celu pobrania materiału genetycznego, ale odmówiłam kategorycznie. Nie oddam
też własnego materiału genetycznego do badań, co mogłoby pomóc panience.
Niech się sami kotłują, mnie nic do tego.
Mówiąc szczerze, bratową pamiętam z liceum, a jej dziecka nigdy na oczy nie
widziałm. Tamtego chłopaka też nie, a jego matkę też pamiętam z liceum. Nowej
panienki nie chcę oglądać, wystarczył mi raz jej widok jak do mnie przyszła z
żądaniem zgody na ekshumację: miała na ręku bransoletkę mojej babki.
Pokrecone losy, pokręcone życie (nie moje).
Ja nareszcie czuję się absolutnie wolna.
Wyobraź sobie, że pasierbica nie wysłała mi życzeń, ani urodzinowych, ani
imieninowych, ani świątecznych. Mój mąż natomiast dostał od niej kartkę z
życzeniami zaadresowaną wyłącznie do niego. Było mu tak strasznie głupio...
Tym bardziej, że przed świętami wysłał córce kurierem kosmetyki za ponad 3 tys.
(mam umowę barterową i nie wiem, co z tymi kosmetykami robić, więc mu dałam dla
córki). Nawet nie podziękowała. A może podziękowała?
Mąż w końcu zadzwonił do niej na komórkę, żeby zapytać, czy kurier dostarczył
paczkę i usłyszał: a tak, przywieźli rano, dziękuję, to już nie muszę ci pisać
maila.
Tak mnie ucieszyło, że pasierbica się w ogóle nie zmieniła, że kupiłam dla niej
zarypiaście drogie perfumy - mąż bedzie w styczniu w Warszawie, to się spotkają
i jej wręczy - w swoim imieniu. Co prawda, chłopisko mi się odgraża, że do
rynsztoka wyrzuci, jak córka nie docenia - ale mu pewnie przejdzie. A w ogóle
to nikt nie wyrzuca takiej kasy do wychodka.
Ale się rozpisałam.
Jak dobrniesz do końca, to masz ode mnie całuchy.
Ja jestem