odchudzicsie
Nie znam angielskiego więc nie zwracam uwagi na tekst. Dla mnie najważniejsza jest melodia, aranżacja i klimat. Wg mnie była to ostatnia piosenka Alphaville , która posiadała klimat płyty Forever Young. Ta płyta miała premierę w 1984 roku, tym samym w którym inna tego typu grupa – The Twins – koncertowała w Sopocie ( niezapomniane wrażenia). Był to też rok w którym moda na muzykę wykorzystującą instrumenty elektroniczne osiągnęła apogeum. AV, The Twins, OMD, Depeche Mode, Real Life, Ice House, JMJarre, Howard Jones, Kapitan Nemo czy wszelkiego rodzaju gwiazdy Italo Disco właśnie wtedy nagrały czy wydały swoje najlepsze płyty. To se nevrati jak mawiają Czesi.
Pomimo nowej mody na lata 80 żaden zespół - wbrew opinii niektórych dziennikarzy muzycznych – nie nagrał płyty która oddawała by tamten klimat. Może to i dobrze bo jest urozmaicenie a z czasem każda płyta z tamtego okresu ( z AV na czele ) jest coraz smaczniejsza. O koncertach nie wspominając. A wspomniany wcześniej The Twins – mimo całej mojej sympatii – odcina kupony od dawnej sławy i na koncertach które ostatnia grywa posługuje się prawie wyłącznie playbackiem. Reasumujc: Universal Daddy jak na tamten czas był the best i posiada klimat za którym tęsknię Dla mnie ten utwór wcale nie jest obciachowy. Howgh!
Nie spotkałem się z tym jedynie tytuły oczywiście jeżeli chodzi o OffLine, bo OnLine to możliwe jest chyba wszystko, a czasem nie chodzi Ci o CD-EXTRA, CD-TEXT to właśnie tytuły, autor, jakieś nazwiska zespoły i tyle, a jednak można i wstawić text, chyba k3b to tylko potrafi, tylko nie mam jak sprawdzić nie mam takiej płyty ....Lex
Cytat:
CD-Text
CD-Text jest standardem opracowanym przez firmy Philips i Sony, który umożliwia dołączenie do płyty CD-Audio informacji o artyście, tytule płyty, tytułach utworów, a nawet tekstów piosenek czy graficznego logo (aczkolwiek te dwie ostatnie funkcje należą do rzadkości). Informacje te mogą być następnie wyświetlane na kompatybilnych odtwarzaczach CD oraz, za pomocą odpowiedniego oprogramowania na kompatybilnych komputerowych czytnikach płyt kompaktowych.
Obecnie niemal każda nowa nagrywarka posiada funkcję nagrywania CD-Text.
Zobacz też: płyta kompaktowa, CD-ROM
Chętnie bym sam stworzył własną płytkę z tekstem ale w czym? a może znacie takie programy na inne systemy i czy to działa? ...Lex
BIELIZNA TANIEC LEKKICH GORYLI
***** ( ocena w skali szkolnej : 5- )
Jedna z najbardziej niedocenianych kapel polskiego undergroundu. Sformułowanie wyświechtane do granic możliwości ale myślę że najlepiej charakteryzujące twórczość tej specyficznej gdańskiej formacji. W swoim dorobku Bielizna ma 6 albumów, z czego najbardziej wartościowym materiałem jest bez wątpienia TANIEC LEKKICH GORYLI
Co jest na tej płycie takiego szczególnego, że warto ją mieć ?? Odpowiedż jest bardzo prosta long play wydany przez tonpress w 1990 roku zawiera największe hity zespołu okraszone kapitalnymi tekstami Jarosława Janiszewskiego. Każda piosenka na tej płycie to inna historia i inny klimat ( czasami gdy słucham tego wydawnictwa wydaje mi się, że muzyka jest tylko dodatkiem do tekstów) Dzięki piosenkom gdańszczan poznajemy historię Stefana, niedoszłego boksera, który bał się panicznie konfrontacji w ringu (Panowie z Bielizny byli chyba jasnowidzami gdyż przewidzieli 53 sekundowe walki Andrew Gołoty)W dalszej części albumu przechodzimy kurację doktora Granata, który na dzień dobry bije każdego po ryju.. nie miej do mnie Ăżalu muszę bić od razu ta kuracja wcale nie taka jest... a następnie więzi przez siedem lat i każe udawać psa. Ciekawym utworem są również terrorystyczne bojówki kompozycja, która w prosty i logiczny sposób przedstawia nam zagadnienie przypadkowości zamachów terrorystycznych ...Kiedy spokojnie będziesz w knajpie jadł Myśląc o tym co cię czeka wkrótce Ktoś do szatni na numerek swój Powiesi szalik oraz trotyl w kurtce.... Powyższy tekst pokazuje i uświadamia, że trudno jest zestawić¦ Bieliznę z kapelami grającymi wesołkowatego rock and rolla. Nie będę oceniał bandu od strony technicznej bo wiadomo, że Janiszewski śpiewa jak pies Huckleberry ( sam tak określił w jednym z wywiadłw swoją manierę wokalną) i super powabnego wokalu nie posiada.
Pewien mądry człowiek powiedział, że trudno jest napisać dobry tekst, który opowiada o samotności i przygnębieniu...lecz napisanie tekstu mądrego a zarazem zabawnego jest zadaniem jeszcze trudniejszym. Nie muszę chyba dodawać, że Bielizna wywiazuje się w pełni z drugiego członu powyższej sentencji.
edit:wstawiłem obrazek
Aberfeldy - Young Forever Recenzja
Album "Young Forever" to obok płyt Belle And Sebastian i Franz Ferdinand najciekawsze szkockie wydawnictwo ostatnich lat. Grupa Aberfeldy, w stylistyce indie-pop czująca się jak ryba w wodzie, debiutuje w sposób olśniewający. Odcinając się od kompozycji przesiąkniętych studyjną obróbką oraz od rzeszy nieprzemyślanych albumów, Szkoci nagrali płytę spójną i artystycznie dojrzałą. Płytę błyskotliwą. Artyści, pozbawieni buty i arogancji, zarejestrowali 40 minut czystej jowialności, łagodności i optymizmu. Na próżno szukać podobnego krążka w dyskografiach innych grup indie-pop.
O charakterze płyty dużo mówi już pierwsza kompozycja - "A Friend Like You", z wymowną zwrotką I love everyone, Everybody underneath the Sun. I choć wraz z kolejnymi piosenkami robi się coraz bardziej słodko, słonecznie i kwiecisto, granica czułostkowości i infantylności nie zostaje naruszona. Balansując pomiędzy ryzykownymi tematami miłości i przyjaźni, Aberfeldy zawsze znajduje niebanalny, złoty środek. Raz jest to szczypta łaskawej ironii, innym razem rozbrajająca prostolinijność. Dodatkowo, teksty piosenek są wręcz przesycone inteligentnym dowcipem ("Love Is An Arrow", "Tie One On") i podnoszącymi na duchu refrenami ("Young Forever"). Aberfeldy w nautralny i niewymuszony sposób przekonuje do siebie i każe bezwarunkowo wierzyć w swoją szczerość. Do rany przyłóż.
Każda kompozycja na płycie posiada charakterystyczną głębię, której nie sposób usłyszeć od razu. Miękkie i gładkie głosy Rileya Briggsa, Ruth Barrie i Sary McFayden wtapiają się w plastyczne brzmienia akustycznych gitar, skrzypiec, nienaprzykrzających się syntezatorów. Na pierwszy plan zwykle wysuwa się Briggs, lecz nie tylko on decyduje o końcowym brzmieniu albumu. Bowiem Aberfeldy imponuje popową wirtuozerią aż po najcichszy dźwięk dzwoneczka w tle. W melodiach na "Young Forever" nie ma żadnej zbędnej nuty. Ten album jest czystą esencją przebojowego indie-popu.
Słuchając kolejnych fragmentów krążka nie sposób wyzbyć się obawy, iż za chwilę czar pryśnie, a aktualna kompozycja Aberfeldy stanie się zarazem ostatnią godną uwagi. Na szczęście, szkocki kwintet mile rozczarowuje. Okazuje się, iż można nagrać album pozbawiony wypełniaczy luk. "Young Forever" to wydawnictwo potrzebne o stokroć bardziej od kolejnego brudnego garage'u, od ciężkiej i depresyjnej awangardy, od mglistego eksperymentatorstwa... "Young Forever" mieści się w ścisłej czołówce płyt wydanych w 2004 roku.
ja tu się jeszcze nie wypowiadałem a czas już chyba nastał :p
Alanis Morissette - moja pierwsza fascynacja muzyczna i mogę śmiało powiedzieć, że z nią jestem od początku jej międzynarodowej kariery. Przez 'Jagged Little Pill' zacząłem się uczyć angielskiego poważnie, chociaż z perspektywy czasu nieco za dużo pisków jak dla mnie na tej płycie, za to 'Supposed Former Infatuation Junkie' - to jest dla mnie jeden z najbardziej niedocenionych albumów lat 90... Uwielbiam niemal każda piosenkę na nim, jest niesamowicie szczery i dojrzały. Mam nadzieję, że Alanis wróci niedługo właśnie z takim materiałem.
Edyta Bartosiewicz - łza mi się w oku kręci, bo to moje dzieciństwo... godzinami mogłem oglądać np. teledysk do 'Zegara' :p szkoda, że ucichła i niepotrzebnie narobiła mi (i pewnie wielu innym fanom) smaku wydaniem 'Niewinności'. Co więcej miałem okazję jako redaktor gazetki szkolnej w podstawówce odbyć z nią krótki wywiad, face to face, lol...
HEY/Kasia Nosowska - "Lubię chleb więc sobie zjem i po brzuchu się poklepię" albo "Obowiązek obowiązkiem jest, piosenka musi posiadać tekst" - zespół kultowy, nie wiem, co więcej powiedzieć, może, że jestem mile zaskoczony "UniSexBlues" - myślałem, że będzie znacznie gorzej :)
BjĂśrk - nie mam pojęcia, co ona w sobie ma takie, że ludzie ją uwielbiają... może niesamowitą kreatywność i pomysł na siebie, potrafi z wydaniem każdego albumu zmienić swój wizerunek. Na początku nie lubiłem Volty, ale z każdym kolejnym przesłuchaniem coraz bardziej zaczyna zyskiwać w moich oczach. Mam nadzieję, że BjĂśrk wróci niebawem do Polski na koncert, a nie tylko festiwal.
Antony and the Johnsons - ten facet ma tak niesamowity głos, że można się naprawdę rozpłynąć. No i szczere teksty, które zawsze ceniłem i cenić będę.
SinĂŠad O'Connor - uwielbiam 'I Do Not Want What I Haven't Got'... i obecnie jestem zafascynowany płytą 'Theology', tym bardziej się cieszę, że już w poniedziałek (16.07) bedę na jej koncercie.
Breakout - ryczałem pół dnia jak się dowiedziałem, że Mira Kubasińska umarła... jeszcze mogła wiele nietuzinkowych płyt nagrać. To jeden z zespołów, którym zarazili mnie rodzice (obok m.in. Pink Floyd). Pamiętam, że zawsze jak byłem u babci uruchamiałem gramofon i słuchałem 'Na drugim brzegu tęczy'.
Kelly Clarkson - uwielbiam jej głos, jeśli chodzi o piosenki to musi się jeszcze nieco zaznajomić z pisaniem tekstów... w każdym razie podobało się, że poddała się wpływom wytwórni i wydała 'My December' - nie jest to hit, ale osobisty, surowy album.
Ania Dąbrowska - tworzy bardzo fajną muzykę i teksty, a do tego zdaje się być fajną osobą. Koncert w Lublinie mnie powalił na kolana. Mam nadzieję, że się nie skomercjalizuje zbyt
szybko.
Evanescence - pamiętam, że parę lat temu poleciła mi go koleżanka i ściągnąłem parę ich piosenek - większość okazała się pochodzić z demówek i ich EPki 'Origin' - spodobało mi się i kupiłem 'Fallen', które mnie kompletnie załamało i zniechęciło do zespołu, a szczególnie do Amy Lee, która nie ma za abrdzo głosu przystosowanego do rockowych brzmień, co można łatwo zaobserwować, gdy śpiewa na żywo i co chwila brakuje jej powietrza. Jeśli chodzi o ich drugi album 'The Open Door' to byłby fajny, gdyby nie... no właśnie głos Amy - strasznie zawodzi i przez to teksty wydają się sztuczne, a wszystkie piosenki brzmią podobnie.
to chyba koniec... pewnie o czymś zapomniałem.
Cytat z internetowej encyklopedii:
"Na początku lat sześćdziesiątych zespół The Beatles był już znany niemal przez każdą osobę. Fani słuchali twórczości Beatlesów, przychodzili na koncerty - wszystko w jak najlepszym porządku. Chodziło tylko o to, żeby posłuchać fajnych piosenek za całkiem niedrogą cenę. Wkrótce jednak Beatlesi stawali się coraz bardziej sławni. Pisano o nich na pierwszych stronach gazet, ceny płyt wzrastały(tak często jak pokazywały się nowe krążki), bilety na koncerty drożały z każdym koncertem, a fanki wariowały na myśl o chłopaczkach z Liverpoolu. Sprzedawano koszulki, plakaty z Beatlesami. Jednym słowem - na świecie zapanowała Beatlemania. Nie było człowieka, który by nie znał owego zespołu."
Po takim wstępie z pewnością zastanawiacie się co ten Janusz znów wymyślił...
Komu z nas, fanów zdecydowanie bardziej bliskiemu sercu Zespołowi "Universe" nie śni się po nocach taka wizja?
A tak już zupełnie poważnie - z pewnością nawet miliony razy mniejsza popularność naszego ukochanego Zespołu przerosłaby nie tylko Chłopaków, ale i nas, choć pomyślałem sobie, że gdyby można było sprawić, żeby o "Universe" jednak ten świat usłyszał nieco więcej...
Rozwój techniki sprawił, że to o czym człowiek jeszcze niedawno nawet nie śmiał marzyć dziś jest rzeczywistością, w której my wszyscy uczestniczymy.
Kiedy Mirek wraz z Heniem zakładali Zespół ponad ćwierć wieku temu nie mogli nawet przypuszczać, że taka a nie inna nazwa Zespołu może dać im, jeśli nie popularność to z pewnością sprawić to, że miliony ludzi na całym świecie może o fakcie ich istnienia się dowiedzieć...
Do czego zmierzam?
Wyobraźcie sobie taką oto wirtualną rzeczywistość ...
Zespół posiada oficjalną stronę również w angielskiej wersji językowej.
To nic trudnego - dla webmastera to zapewne "bułka z masłem".
Na świecie żyje ogromna rzesza "Beatlemaniaków", a jeszcze więcej tych, którzy codzienie wysyłają zapytanie do swoich wyszukiwarek internetowych - ot choćby z racji dość popularnej ostatnio produkcji filmowej - frazę "Across the Universe".
Cóż to oznacza? Ni mniej ni więcej tylko właśnie to, że wyszukiwarki na takie zapytania - i to wcale nie na szarym końcu, a wręcz przeciwnie - "wywalałyby" właśnie linki do pewnej oficjalnej strony zapewne dla wielu zupełnie nieznanego polskiego Zespołu.
Pomijając nawet samą frazę "Across the Universe", która i tak mogłaby znaleźć się już w pierwszym zdaniu o Zespole - nie trzeba chyba tłumaczyć dlaczego - to anglojęzyczne słowo jest i tak dość popularne..
Aż taka promocja - i to zupełnie darmowa? Czyż to niezbyt pięknie brzmi?
A może idźmy dalej - na tej stronie znalazłyby się przetłumaczone na najbardziej znany i używany na świecie język teksty utworów "Universe", między innymi - "Mr Lennon"...
Przetłumaczone oczywiście przez osoby z "duszą poety", bo kto myśli, że tłumaczenie tekstów muzycznych utworów jest proste ten bardzo się myli.
Myślę, że przy odpowiedniej oprawie takiej stronki, odpowiednim przygotowaniu części multimedialnej niejednego z fanów "Beatlesów" ścisnęłoby za serce.
Pewnie niewielu z nich wie, że w Polsce tyle lat temu KTOŚ napisał i wylansował tak piękny utwór poświęcony ich idolowi i zdobył uznanie w swoim kraju w postaci głównej nagrody na festiwalu.
Idąc dalej - przy "zakrojonej na taką skalę promocji" jest rzeczą wręcz niemożliwą, żeby Zespół nie był zapraszany na koncerty w innych krajach, promując przy okazji nową płytę.
Mało tego - myślę, że sprzedaż płyt poza granicami kraju również ogromnie by wzrosła.
Oczywiście tylko naiwny może myśleć, że w dzisiejszych czasach ktoś będzie kupował oryginalne płyty jeśli wszystko jest za darmo i na wyciągnięcie ręki - tak zapewne byłoby także z nowymi płytami, ale i na to istnieje dość prosty i wcale nieskomplikowany, zupełnie realny sposób. Ale o tym może innym razem...
Z pewnością wielu z was także pomyśli - który "Angol" ( przepraszam za odrobinę ironii i spłycenie ) czy też ktokolwiek posługujący się na codzień swoim ojczystym językiem będzie słuchał polskich utworów, przecież to nierealne...
Mam inne zdanie - to muzyka łączy ludzi i narody, a dla mnie osobiście mój język jest najpiekniejszy i nie mam zamiaru się tego wstydzić nawet przed całym wszechświatem
Poza tym głos Mirka i Henia to ... magia ( hmmm... - dobre słowo??? )
Czy przedstawiona wyżej wizja to jedynie marzenia i kolejny głupi pomysł?
Myślę, że niezupełnie, ale ...oceńcie sami.
Gdyby spełniła się nawet w maleńkiej części... bezcenne...