odchudzicsie
Areczkowe zawody odbywają się w najlepsze.
Dzisiaj pogoda na przekór prognozom sprawiła psikusa i była dość dobra - zresztą to chyba już tradycja, że na imprezy w Płocku, pomimo prognoz niezbyt korzystnych aura czyni psikusa i jest co najmniej dobra - co poniektórzy co nieco nawet przypiekli się na słoneczku. Areczkowe modły w płockiej katedrze, jak również sztab zatrudnionych szamanów przyniosły jak na razie oczekiwany rezultat.
Nie będę ukrywał, że w piątek wieczorkiem i dzisiaj wieczorkiem były burze. Ale wtedy to już dawno pierwszy dzień zawodów (ten oficjalny) był zakończony.
Zobaczymy jakie warunki pogodowe zafunduje w drugi dzień zawodów.
Ci którzy nie przyjechali, bo wystraszyli się deszczowych prognoz niech żałują. Atmosfera jest bardzo fajna, a kolegów z całej Polski i nie tylko przyjechało znacznie więcej niż na pierwszą edycję w zeszłym roku.
Keson jest zalaminowany, ale jakąś drobną tkaniną (podejrzewam że gramatura ok 20g/m2). Dżwigar jest węglowy + dodatkowe nakładki węglowe na łączeniach elementów płata. Ogollnie model dobrze wykonany i b. dobrze lata. Ja strzelam go z holu gumowego 30m guma + 90 żyłki i spokojnie daje maksymalny naciąg.
W planach mam wykonanie skrzydeł styro krytych fornirem z lotkami i ulotnic model na zboczu ( a mam gdzie - skarpa nad Wisłą, warunkiem jest tylko wiatr południowy).
Motylasty - widok to ściana w moim pokoju i moje łóżko, tutaj sobie odpoczywam po całym dniu pracy (oczywiście tapetę jak na modelarza przystało tez sam położyłem.. ). A co do tych widoków w Płocku, to też nie są najgorsze - Wzgórze Tumskie z Katedrą, fajna skarpa, na dole Wisłą i plaża nad nią (tylko woda nie za czysta i raczej zimna ).
Krzysiek - co do laminowania kesonu, to pomimo delikatnej tkaniny wytrzymałość się poprawiła. I nie chodzi tu o siły działające na holu (bo tu jest najważniejszy dżwigar - w tym wypadku węglowy + wzmocniony nitką kewlarową), ale o to aby przy lądowaniu w nierównym terenie nie zniszczyć kesonu, ewentualnie nie zrobić w nim dziury palcem przez nieuwagę! Sam keson z balsy ≈1mm nie jest zbyt wytrzymały i łatwo go uszkodzić!
Niestety już nie ma czym się jarać...
Oto przedruk z "Siarkazmu" :-)))
Imię bestii to 427,15! Sataniści: To zła wiadomość!
Brytyjski „The Independent” doniósł, że grupa badaczy z Uniwersytetu w Birmingham, pod kierunkiem prof. Davida Parkera ustaliła, że przy tłumaczeniu Apokalipsy św. Jana popełniano szkolny błąd.
Chodzi o imię apokaliptycznej Bestii, które dotąd miało brzmienie: 666. Profesor Parker zwraca uwagę, że według najnowszej wiedzy o językach starożytnych imię to powinno jednak brzmieć: 616.
Na tę wiadomość natychmiast zareagował prof. Jan Maciaszczyk z Katedry Archeologii Akademii Nadwiślańskiej w Płocku. – My już pięć lat temu ustaliliśmy, że imię Bestii to 427 z drobnym ułamkiem dziesiętnym – chwali się Maciaszczyk. Profesor przypomina, że dla pierwszych chrześcijan synonimem Bestii był Kaligula, którego imię przeliczone zgodnie z zasadami numerologii daje właśnie 666. – O Ka-liguli nikt już jednak nie pamięta, a w oczach wielu płocczan Bestią jest Karolek Kobeszko, uczeń Gimnazjum nr 3 – wyjaśnia profesor. Przeliczone imię Karolka daje właśnie 427,15. Sam Kobeszko zapytany przez nas o opinię wykrzyknął jedynie: „Zło!” i odmówił komentarzy. Przewodniczący Związku Satanistów RP Włodzimierz Parobek przyznał z kolei, że najnowsze odkrycia budzą w nim lęk. – Ceny kotów i poświęconych hostii idą w górę. W ubiegłym tygodniu zapchała nam się spłuczka. Przekonuję się, że świat jest zły. Coraz częściej pytam siebie: „Włodek, jak żyć?” – puentuje Parobek.
Nie wszyscy wiedzą,że w Płocku znajduje się dom rodzinny Władysława Broniewskiego.Przy ulicy Kosciuszki 24.A w nim pamiątki po poecie,a nieopodal domu dąb będący pomnikiem przyrody,często opisywany w poezji Broniewskiego.
Jest też Kościół Starokatolicki Mariawitów w randze katedry,w stylu neogotyckim:
http://www.mariawita.pl
i piękna Bazylika Katedralna na Wzgórzu Tumskim z lat 1130-1144.
Urząd Miasta w Płocku bardzo dba o swój wizerunek:
http://www.ump.pl
Podoba Ci się Łódź jako miasto?
Po kilku latach przyzwyczaiłem się do jej żulerskiego klimatu :) i mogę powiedzieć,że nawet polubiłem.
Gdybyś tylko dostał jakąś rozsądną, rzeczywiście Ciebie interesującą pracę w Płocku, wróciłbyś do swojego miasta?
Taki mam plan za parę lat. Płock to jednak moje miasto znam tam ułożenie każdej kostki brukowej, jest o wiele piękniejsze, ma Wisłę i Tumy. Na każdym kroku historia. Zamek, Katedra, Małachowianka, Starówka. Jedynym warunkiem powroty jest znalezienie zadowalającej pracy dla mnie i mojej lubej.
Cytat:
Nie da się ukryć że to ciężki kawalek chleba;)
Co do studyjnych lamp na sali - nigdy nie miałeś problemów że osoba decyzyjna (młodzi ev. sponsorujący wielką imprezę tata) zdecydowała ze zabawa jest przy przyćmionym świetle i lampy odpadają?
Ostatnio w sheratonie na balu na 300 osob przygaszono światło i nie było dyskusji. 85 1.2 i iso 3200 -2/3 ev.
Hehee, sala balowa w Sheratonie :mrgreen:
Mam dobry zwyczaj i nie biorę tam zleceń. No chyba, że zamiast przyjecia przy świecach dadzą mi oświetlić chociaż część taneczną.
Zresztą my to jeszcze mamy dość prosto, niezły ubaw mają dopiero kamerzyści.
Cytat:
Z całym szacunkiem dla Olympusa, raczej czegoś takiego by nie pociągnął. Dodatkowo w kościele przed przysięgą zgasło całe światło, na całej Woli. Srodkowy czujnik AF przy ogromnej dziurze 1.2 się ślizgał. Znam wiele ciemnych kościołów, ale w takich warunkach reportażu jeszcze nie robilem. Jakoś się udało..
Ostatnio trafiłem do Płocka i ichniejszej katedry. Był wieczór i padało, więc nie było zbyt jasno. Do tego gotycka architektura i ksiadz z poczuciem humoru (nie wiem, ile jest kolorów światła, ale on na pewno zainstalował je wszystkie).
W efekcie miałem pełną wariację z 35mm w roli głównej i drobne wkręty z 85mm (przy f/2 1/50s.). Na szczęście materiał szedł tylko na 15x21, więc wszystko wyglądało ślicznie.
Aaaa, chciałam się poprawić, ten "zameczek" w Płocku jest katedrą
Człowiek całe życie się uczy ...
Na godzinkę przed tym, jak byliście w Płocku jeździłem właśnie w centrum (Katedra, Stary Rynek i zalew Sobótka).
Płock ostatnio wyładniał. Zrobili całkiem porządne szlaki nad Wisłą, przebudowali spacerniaki przy Katedrze, przebudowali główną ulicę. Zapraszam!
Jeszcze w kwestii merytorycznej dotyczącej tylko budek (abstrachując od zasadności samej kompensacji).
Ja jako laik w dziedzinie czuję, że montowanie budek w lasach warszawskich (np. Las Bemowski, Las Młociński) nie jest dobre. Mam wątpliwosci, czy korzystne jest, by warszawskie obszary leśne posiadały aż taką antrpogoniczość. Wg mnie te obszary powinny w jak najwiekszym stopniu zachowywać pozory naturalności. Tak samo, jak obszary znajdujacy się w N2000 Dolina Środkowej Wisły.
Montowanie budek powinno się odbywac głównie w środowisku zurbanizowanym, najczęściej pozbawionym odpowiedniej ilości drzew - czyli na elewacjach domów, lub w niewielkich skwerach miejskich i parkach śródmiejskich (jak Ogród Saski), które są mocno atropogenicznie zmienione.
Nie wiem, czy mam rację.
Ostatnio byłem w Płocku. Tam w okolicach płockiej katedry koło skarpy jest niewielki skwerek z wiekowymi lipami (chyba to były lipy - w ilości około 30) rosnącymi w rządku co 5-6 metrów. Na każdym z tych drzew wisiała budka i każda była zajęta, choć zagędzczenie ich na jednym obszarze wydawało mi się zbyt duże, a budki wisiały nie wyżej, jak 3 m nad ziemią i najwyraźniej o ich rozmieszczedniu decydował urzędnik, a nie ornitolog. Ludzie przystawali i z wielkim zainteresowaniem obserowali zachowania ptaków. Zapewne, gdyby nie było na tym skrerku budek, to i nie byłoby tam tylu ptaków.
PS. Nieniejszym skończyłem swoją działaność w tym wątku, bo dalsze ciągniecie tamtu byloby już tylko na zasadzie "kto kogo".
Jesli ktoś z tego, co napisałem odczytał, że jestem przeciwnikiem budek, ptaków lub w ogóle przyrody, to zapewniam, że tak nie jest, a moje teksty czytał pobieznie i bez nalezytego zrozumienia (i raczej nie chciał zrozumieć o czym jest ten wątek).
Zakładajac ten wątek miałem nadzieję, że dostanę stosowne wyjasnienia odnośnie spraw, które w nich poruszałem. Nic takiego nie nastąpiło i raczej nie nastąpi.
Jesli pisałem cos o "kręceniu lodów", to przekazywałem jedynie opinie osób trzecich.
Jeśli ktoś poczuł się urazony, to całkiem niesłusznie.
OTOP od dawna ma i bedzie miał moje osobiste poparcie (od lat przekazuję 1% podatku własnie tej organizacji i nie zamierzam tego zmieniac). A moja organizacja nadal będzie pomagac OTOP-owi w uwalaniu inwestycji drogowych, które ktoś usiłuje prowadzić niezgodnie z prawem. Jesteśmy zawsze do dyspozycji i jeśli ktoś zwróci się o pomoic, czy porade, to takowa zawsze i w każdym przypadku otrzyma (choć wszyscy z nas są zajęci po pachy i śpią po 4-5 godzin dziennie).
Cudne, kochane weekendy. Ciemny pokój, chora małżonka, która marudzi, że się nią nie opiekuję, tylko pisze głupoty na forach przeróżnych. Zimne piwko w kufelku, ulubiona plejlista na winampie. Zero stresu, perspektywa kolejnej leniwej niedzieli... Po co mi więc umysł wytężać i parę wypuszczać w posty?
Przeczytałem posty w tym temacie. Intrygowało mnie, skąd ta wojna na FiR-ze się wzięła. I co się takiego stało, że potem Nabu Nezzar - admin jak rozumiem FiR najbardziej krytykowany znalazł się na ZB, gdzie zawędrowali inni buntownicy - pisze wesołe historyjki (naprawdę) będące nawiązaniami do tego konfliktu. Rozjaśniło mi się trochę w głowie - a może to zimny Żywiec...
Niestety wytężanie umysłu nie przyniosło żadnych efektów. Nie mam pomysłu, co robić, aby FiR odżył (zresztą, jestem tu nowy i nie wiem jak było KIEDYŚ). Ale powiem jedno: wiem co ja mogę robić. Pisać w miarę regularnie. W miarę - bo nie zawsze czas pozwala, a czasem pusto we łbie i lepiej milczeć niż głupoty wypisywać.
Przywędrowałem tu z Katedry i tamto forum zawsze będę uważał za swoją internetową ojczyznę. Bo było pierwsze, na którym się pojawiłem i bardzo je lubię. Zreszta nie ja jeden, co sami wiecie. Potem był FiR. Inne forum, niektórzy uzytkownicy ci sami, czuję się tu dobrze. Ale to nie koniec. Następna w kolejce była Zaginiona Biblioteka. Też wesołe towarzystwo, fajne tematy.
Nie poznałem osobiście żadnego z was. Aczkolwiek z wieloma pewnie by się fajnie w realu pogadało. Od Galvara na przykład czuje ten sam konserwatywny smrodek, który wali ode mnie Z MadMillem też przydałoby się parę kufli osuszyć w wolnej chwili I Elektra - no cóż, pochodzi z Klanu Wron - to mówi samo za siebie. Dzięki niej swego czasu nadrobiłem braki w moim księgozbiorku, a poza tym... pochodzi z Klanu Wron.... A ja od niedawna żonaty
Piszę tego przydługiego posta aby generalnie powiedzieć, że walą mnie osobiście kłótnie, wasnie i urazy. Jestem zwykłym szary userem i takim pragnę pozostać. Władza decydowania o innych mnie na codzień czasami dobija skutecznie.
Reklamowanie forum przez mnie nic nie da. Moi przyjaciele i znajomi nie czytają fantastyki. znajomi to głównie koledzy i koleżanki po fachu - chyba z mniejszym niż ja dystansem do pracy i do siebie w związku z tym. Przyjaciele zaś to zapracowani (niepotrzebnie) ludzie. Zatem pozostaje mi pisać.
A gdybyście kiedyś zawędrowali do śmierdzącego Orlenem miasta nad Wisłą, co się Płock nazywa, w którym remont kina trwa już 2 rok, a ludzie myśłą, ze mieszkają w metropolii równej Nowemu Jorkowi - uprzedźcie zawczasu. Osuszymy co nieco. Pozdrawiam. I - do przeczytania.