odchudzicsie
[ŚWIDNICA]
Ulubiony lakiernik mistrzów osiadł pod Świdnicą
Małgorzata Moczulska 2008-12-22 23:49:39, aktualizacja: 2008-12-22 23:49:39
Pierre Bodin światowa gwiazda lakiernictwa artystycznego i tuningu zamieszkał na Dolnym Śląsku w Bystrzycy Górnej, a miesiąc temu w Słotwinie pod Świdnicą otworzył pracownię. Nazywa się "Garaż Czarodzieja".
Dlaczego? Bo to miejsce niezwykłe, podobnie jak i umiejętności Francuza, na których poznał się już cały świat. Od lat to ikona tej branży. Za wymalowanie samochodu w swoim Sorcier Garage w Strasbourgu dostawał od 5 do nawet 20 tys. euro.
Młodzi Francuzi interesujący się wyścigami samochodowymi i tuningiem są nim zafascynowani. To człowiek, który malował samochód pięciokrotnemu Rajdowemu Mistrzowi Świata Sebastianowi Loebowi i nazywany jest lakiernikiem mistrzów. Przez ludzi z branży ceniony, bo zmienia samochody w dzieła sztuki.
W jego garażu stoi kilkadziesiąt pucharów z prestiżowych zawodów tuningu oraz setki artykułów i zdjęć w pismach o tej tematyce.
- Ja to po prostu kocham - wyznaje Pierre. O artystycznym malowaniu samochodów, motocykli, kasków, odzieży, a nawet lodówek i mebli mógłby opowiadać godzinami. Podobnie jak o tuningu.
- Tu się coś wgniecie, tam uwypukli, doda kawałek blachy i auto wygląda niepowtarzalnie - dodaje.
Na jego talencie poznali się już Dolnoślązacy. Klienci nazywają go francuskim czarodziejem.
- Jest niesamowity - mówi pan Robert Malicki z Wałbrzycha. - Niedawno miał swoim audi stłuczkę. Przyjechał, by wyklepać blachę, ale Pierre namówił go, by przy okazji lekko stuningować przód. - Po dwóch godzinach z jego garażu wyjechało cudeńko. - Wszyscy mi zazdroszczą - śmieje się pan Robert.
Na Dolny Śląsk Pierre'a przywiodła miłość, bo stąd pochodzi jego żona. Pierwszy raz nasze strony odwiedził 11 lat temu. Przyjechał do Wrocławia odwiedzić rodzinę wybranki i jak mówi omal tu nie zamarzł.
- We Francji było wtedy z 10 stopni - opowiada. - Wyszedłem z domu w koszulce i kurteczce, a tutaj przywitało mnie minus 20 st. mrozu. Przyrzekałem sobie, że nigdy w tym zimnym kraju moja noga nie stanie.
Dwa miesiące temu zmienił zdanie. Z żoną kupili dom, spakowali dobytek i przyjechali na stałe. Już wcześniej tu bywali, a Pierre zakochał się w stawach i zalewach.
- Najważniejsze, by w wolnych chwilach móc jechać na ryby - tłumaczy.
http://polskatimes.pl/gazetawroclawska/ ... ,id,t.html